AmiParty XXI

To już 21 AmiParty za nami. Impreza odbyła się w dniach 11-13 sierpnia, czyli w miniony weekend. Polska jest mocnym ośrodkiem amigowym na świecie, corocznie takich spotkań jest wiele, dość powiedzieć że SACP (Silesian Amiga Classic Party) odbywa się cztery razy do roku. AmParty ma dwie edycje (pierwsza była w lutym), warto odnotować Amiga Eastern Meeting (lipiec). Najbliżej przed nami to Riverwash (1-3 września), RetroKomp/Load Error przewidziano na październik.

Na wszystkich najwięcej jest fanów Amigi klasycznej oraz różnego sprzętu retro, dlatego nigdy nie opisywałem tych zlotów. Ten jest jednak szczególny, a to z powodu gościa specjalnego jakim był Trevor Dickinson, współczesny ojciec Amigi – gdyby nie on to nie mielibyśmy rozwoju AmigaOS i nowych modeli AmigaOne.

Nie był jedynym gościem specjalnym – odwiedził nas także David Pleasance, osób było naprawdę wiele, ciekawego sprzętu również.

Dla mnie najbardziej rzucające się w oczy to Amiga 4000  w wieży (superbonio). Ostatecznie rozbudowana, to trzeba zobaczyć. No i GBA 1000 (wali7)

Co do naszych spraw – niestety nie zbiegło się to w tym roku, nikt z czołówki NG w Polsce  (ci którzy prowadzą strony, betatesterzy) nie był na tym spotkaniu. Ale sytuację podratował Taurus i pong777 ze swoimi maszynkami (na tej drugiej Trevor nawet chwilę pociupał w M.A.C.E.).

Co do wieści – chyba nie było prezentacji Dickinsona, jest tylko potwierdzenie że dla niego priorytetem są aktualna przeglądarka i Open/Libre Office. Myśli też o kliencie Skype. Było mega pozytywnie, warto obejrzeć zdjęcia.

Galerie zdjęć na Google:

Jacek Podolski (JacK_Swidnik)

Marcin Kamienskij (Stony)

The Guru Meditation (AmigaBill i Kokos)

Pozostaje mieć nadzieję że w przyszłym roku będzie więcej użytkowników (A1222), a i sam Trevor może będzie wpadał częściej – to pierwsza jego wizyta w Polsce. Kiedyś go pytano dlaczego Polski nigdy nie odwiedził – bo nikt nie wpadł na to że można go zaprosić. Życie jest proste.

[ ↑ ]
Zabierz mnie na górę!

Tematy Workbencha

Tytuł wpisu może być niezrozumiały. Chodzi o „theme”, które są odpowiednikiem „kompozycji pulpitu” znanymi w Windows. Ja będę używał zamiennie określeń „motywy” i „tematy”. W tekscie używam też określeń „menu kontekstowe” i „menu podręczne” – są synonimami. „PPM” to „prawy przycisk myszy”. Chyba już wszystko jasne.

O motywach pisałem ponad 5 lat temu, przy okazji artykułu „Ustawianie systemu pod siebie„. Można tam obejrzeć dwa przykładowe tematy, oraz okna ustawień w systemie, warto też wiedzieć ile możliwości jest w samym systemowym GUI.

Dzisiejszy wpis jest suplementem, jego cel to pokazanie pewnych problemów i ich rozwiązania. Nie jest powiedziane że problemy będą u każdego, bo nikt tego tematu przede mną nie poruszał, przynajmniej po polsku nie czytałem o tym. Być może jest tak, że na wersjach anglojęzycznych czy wogóle innych kompilacjach systemu (np. dla X5000) część problemów nie występuje.

Problem ze zmianą motywu na inny

Przy próbie zmiany motywu otrzymywałem komunikat:

Po kliknięciu „Powtórz” jest sporo migotania ekranu, i wielokrotna konieczność potwierdzania tego „Powtórz”, ale motyw pozostaje niezmieniony. Bardzo rzadko udaje się zmienić, a i to częściowo.

Jakiś czas radziłem sobie w ten sposób, że wchodziłem w Prefs w GUI i tam wskazywałem ścieżki do katalogów bitmap dla poszczególnych tematów.

Nie próbowałem jakichś egzotycznych motywów, tylko te dostarczone z systemem (Silver Green) oraz dołączone do systemowego Extras (pakiet „20th Anniversary Pack” od Hyperionu).

Pierwszy pomysł to było użycie Exchange (najszybciej wywołać PPM w menu podręcznym po kliknięciu w pulpit Workbencha):

Niestety usunięcie wszystkich pozycji nic nie dało. Równie często mam komunikat:

Czasem inny, podobny, różnie dla różnych pobranych motywów.

Temat poruszyłem na forum amigaone, i nie bardzo koledzy mogli znaleźć rozwiązanie. Albo nie mieli problemu (X5000) albo sugerowali jako powód polską lokalizację systemu bądź blokowanie przez inny program typu commodity. Ostatecznie dostałem wskazówkę żeby wyłączyć X-Docka i to był dobry trop.

Motyw udało się mi zmienić dopiero po ingerencji w WBStartup

Wyłączyłem większość pozycji, głównie chodziło o te powiązane z pakietem Enhancer (X-Dock to usunąłem całkowicie bo mi jest zbędny). W czasie zmiany motywu nie może być też w tle uruchomiony SGrab. Dopiero po takich „czarach” udało się zmienić pulpit.

I to też nie od razu poszło gładko, najpierw musiałem przejść przez motyw domyślny bez akceleracji (jest w Prefs/Presets/Default, w nazwie ma „OS 4 look no acceleration”) i dopiero przełączyć na ten pożądany.

Być może winowajca był jeszcze inny – zauważyłem że zegar systemowy pokazuje mi inną godzinę niż jest, mogło to mieć jakieś skutki z odczytywaniem zapisanych preferencji?

Zegar ustawiłem sobie na synchronizację z internetem, ale nawet już po rozwiązaniu problemów które opisuję, dostałem takie aktualizacje:

Głównie chodzi mi o te określenia „Used filesystem date to check” – to jest niepokojący trop, i nawet po zastosowaniu aktualizacji, ta aktualka lha zgłasza mi się codziennie (tak, wrzuciłem pliczek do c).

Problem z zachowaniem wprowadzonych zmian

Aby zmiany zostały zachowane trzeba koniecznie użyć ikonki Save Theme, powinna być w tym samym katalogu co instalowany motyw. Jeśliby jej tam nie było – można użyć tej z katalogu Default. Czy jest to konieczne?

U mnie było. Zmiany dokonywane np. w Preferencje – Font (będzie o tym za chwilę) nie wymagają tego, ale ogólnie zmiana motywu – u mnie tak.

Problem z polską czcionką w menu podręcznym

Po zmianie motywu mogą być artefakty na ekranie, ale to nie jest trwały problem (znika po poruszaniu obiektem, w ostateczności miękki reset). Problem to niewyświetlanie polskich czcionek (nie wszystkich, „ó” i „ć” są).

Tu „niby” nie ma braków (tylko „ś” w słowie „całość”) ale problem jest, menu jest kontekstowe i w innych miejscach w systemie braki są bardzo widoczne.

Niestety nie ma nigdzie ustawień tej czcionki dla użytkownika. Ani  w Prefs w GUI ani w Prefs Font. Pozornie.

Okazuje się że ustawienie tej czcionki w menu kontekstowym jest wspólne z czcionką ekranową, czyli odpowiada za nie pozycja „czcionka ekranowa” w Preferencje – Font. Na rozwiązanie to naprowadził mnie Szymon z execa.

Skąd się wogóle wziął taki „głupi” problem?

Historia jego sięga aż do wersji 4.0 Prerelease AmigaOS, kiedy wymuszono zmianę czcionki systemowej Bitstream na DejaVu. Powód tego był taki, że Bitstream obsługuje wyłącznie kodowanie zachodnioeuropejskie (ISO 8859-1). Szkopuł w tym, że większość świata jest anglojęzyczna, i twórcy motywów ciągle chętnie korzystają z fontu Bitstream.

Więc zmieniamy, starając się wybierać podobną:

Porównując te dwa obrazki doskonale widać że brakuje polskich fontów.

Inne problemy do rozwiązania

Niestety po zmianie motywu będzie koniecznie ustawianie od nowa niektórych preferencji. To wszystko jest indywidualne, zależne od tego jak motyw ingeruje. Ja musiałem ustawiać „Preferencje Workbench”, czyli które dyski mają być niewyświetlane na pulpicie, żeby mi zamykało katalog nadrzędny, no i belkę Workbencha od nowa ustawiać bo pokazywała głupoty.

Niżej jak wygląda pulpit tuż po zainstalowaniu motywu Zami:

Widać i brak polskiej czcionki, i bzdury na belce i… jeszcze okazuje się że ikonki w menu kontekstowym poznikały.

Poniżej belka Workbencha po użyciu motywu MT, już po personalizacji w preferencjach Workbencha (co ma być wyświetlane):

Do przywrócenia ikonek w menu kontekstowym służy narzędzie ContextMenus-Config. Pobrać go można z OS4 Depot http://os4depot.net/index.php?function=showfile&file=graphics/theme/contextmenus-config.lha

Jest to dosyć nowa rzecz (luty 2017 r.). Archiwum zawiera trzy konfiguracje (domyślna, dla tych co posiadają zTools, oraz tych co mają też Enhancera). Działanie polega na nadpisaniu pliku ContextMenus.cfg. W dołączonym pliku tekstowym opisane jest jak zrobić backup oryginalnego pliku.

Jak tworzyć własne motywy

Dawniej robiło się to „na piechotę”. Jest to bardzo pracochłonne, motyw składa się z wielu bitmap, pogrupowanych w katalogi, są do tego jeszcze pliki konfiguracyjne (typu gui.prefs. wbpattern.prefs i inne, w zależności jak bardzo temat ingeruje w ustawienia systemowe).

Od 2015 r. jest program Themeedit http://os4depot.net/index.php?function=showfile&file=graphics/theme/themeedit.lha

Jest zabugowany, u mnie nie da się używać. Ostatnia wersja jest sprzed 2 lat, i wygląda na to że nie będzie nowszych. Szkoda, bo program zapowiadał się obiecująco.

Cała kategoria tematów na OS4 Depot jest tutaj:

http://os4depot.net/index.php?function=browse&cat=graphics/theme&mode=normal&sort=date&order=asc

Można pobrać kilka i przeglądnąć jak to jest zrobione.

Istnieje jeszcze jeden sposób: tworzenie grafik w programie PhotoShop i następnie ich przygotowanie tak by tworzyły temat. Cały proces opisany jest w samouczku „Make your own themes” – http://amitheme.amiga-ng.org/index_en.php?nom_du_menu=tuto_en

Proces składa się nie tylko z przygotowania grafik, ale stworzenia struktury plików i katalogów – służy do tego programik GeneFine. Trzeba też przygotować pliki preferencji. Wszystko to jest opisane w świetnym artykule do którego dałem wyżej linka.

Warto wogóle przyjrzeć się tej stronie „AmiTheme” ponieważ tematy tam zamieszczone instalują się całkowicie bezproblemowo. Nie ma problemów z czcionkami ponieważ strona oryginalnie jest francuskojęzyczna, ten język ma swoje znaki narodowe, i czcionka Bitstream nie jest w tematach używana. Testowałem kilka tematów  i nie zdarzyło się żebym natknął się na błędy wykazane wyżej, nie musiałem nawet zamykać zegara i kalendarza z Enhancera, nie było też problemu z ponownym ustawianiem preferencji typu napis na belce Workbencha. Jednym słowem – tematy z tej strony polecam. W razie problemów rozwiązanie jest w komentarzach pod artykułem który teraz czytasz.

Czy warto korzystać z motywów i wnioski końcowe

Jeżeli chcesz mieć bardzo fikuśne belki, tudzież bardzo niekonwencjonalne ustawienia – warto użyć gotowego tematu jako podstawy do dalszego dopieszczania. Zdecydowana większość motywów z OS4 Depot ma obrazki przy opisach, ale warto „na żywca” sprawdzić. Tylko nie nastawiaj się na częste zmiany tematów, bo ustawianie wszystkiego jest czasochłonne.

Tworzenie tematów – jest z kolei uciążliwe. Moim zdaniem powinien istnieć inny mechanizm w systemie, podobno MorphOS posiada lepiej rozwiązaną kwestię personalizacji ustawień.

Powinno być też w systemie standardem UTF-8, co rozwiązałoby „od ręki” problem polskich fontów.

Szkoda że poza zmianą ikonek tak niewielu bawi się tematami graficznymi, Amigowcy byli znani z dopieszczania blatu, w nurcie NG ten trend chyba zaniknął. Mam nadzieje że się mylę.

Dziś było nudnie, temat techniczny i z problemami, ale takie teksty też są potrzebne.

Z innych nudnych rzeczy – których nie będę anonsował oddzielnymi wpisami – utworzyłem podstronę Technikalia w kąciku AmigaOne 500. Są tam zdjęcia komputera od środka, ogólnie taka moja wersja instrukcji obsługi.

Utworzyłem też galerię komputera AmigaOne 1200 – był to brakujący, a ważny, element tej strony. To pierwsza AmigaOne, od niej zaczął się prawdziwy rozwój sprzętowy po upadku Commodore. Pierwsza Amiga nowej generacji.

[ ↑ ]
Zabierz mnie na górę!

Awaker

Jeśli miałbym zakwalifikować co to jest – gra logiczno-zręcznościowa.  Ma niepospolitą grafikę, lubię takie nietypowe gierki.

„Awaker” jest kolejnym portem SDL od HunoPPC. O samej grze nic nie wiem. Ot, wszedłem na stronę autora, i po przetestowaniu dwóch („Sonic Robot Blast 2 Riders” i „RickD (Rick Dangerous 1 & 2)”) zatrzymałem się na Awakerze. Postaram się przybliżyć rozgrywkę, i mam nadzieję zachęcić do spróbowania.

Archiwum z grą ma 7,6 MB. Tak wygląda po rozpakowaniu:

Po uruchomieniu mamy planszę tytułową – jej kolor jest losowy (są trzy).

Po menu poruszamy się strzałkami i enterem, zasady wyjaśnione są pod Rules:

A tu autorzy:

Jeśli chodzi o nawigację to używamy tylko entera, pauzy i strzałki.

Po wybraniu „Start game” mamy dostępne dwa tryby rozgrywki:

Plansze są ładne, jest ich w sumie 9, tyle ile poziomów.

Sceneria jest frapująca, efekt podkreślają poziome, przemieszczające się niczym zakłócenia w odbiorniku wizji, linie.

Na początku nie wiedziałem jakie są zasady rozgrywki, nie czytałem reguł. A są one proste. Trzeba dotrzeć na prawą stronę planszy przed towarzyszem. Zadanie utrudniają strażnicy. Wyglądają jak zapałki. Samo zapalenie się „zapałek” nie jest groźne, ale gdy rozświetlają się nie możemy poruszać się w sferze – to oznacza wykrycie i powrót na początek planszy. Natomiast można tam siedzieć nieruchomo jeśli zatrzymaliśmy się przed powstaniem sfery światła. .

Można dać pauzę – powrót do gry również pauzą, wciśnięcie entera w momencie widocznym na obrazku niżej oznacza zakończenie gry.

Zakończony pomyślnie etap – przejście do kolejnego klawiszem enter:

Czy to jest łatwe? Niekoniecznie. Przeciwnik nie jest sprytny, ale są istotne przeszkadzajki. Po pierwsze – skucie oznacza stratę wszystkich zaliczonych poziomów i rozpoczęcie od pierwszego. Po drugie – nasz towarzysz dostaje fory, jest to losowe, objawia się napisem „Early start” – mniej więcej przez 5 sekund nie możemy się ruszyć, on – tak.

Teoretycznie jeśli nie popełni błędu – a w trybie expert raczej tego nie robi – jedynym sposobem na zwycięstwo jest ryzyko. W momencie zapalania się strażnika nasz towarzysz przystaje – w tym czasie musimy zaryzykować i na czuja jeszcze kawałek przeć do przodu, ale tak żeby zatrzymać się przed roztoczeniem sfery. To nam da przewagę na drodze do mety.

Czy są jakieś urozmaicenia w grze? Niewiele. Można klawiszem Ctrl włączyć śnieżek:

Co się tyczy oprawy dźwiękowej – jest jeden kawałek w stylu muzyki klubowej. Przeciętny, nie rani uszu, ale według mnie trochę za krótki. Jest jeszcze głęboki głos odliczający start – i to w zasadzie cała oprawa gry.

Zaletą jest to że to jest zwykłe 2D, więc można pograć na sprzęcie bez akceleracji. Wadą dla mnie, i to dużą, jest brak możliwości przełączenia na pełny ekran, a nawet skalowania okna. Zrzuty powyżej są w skali 1:1.

Czy polecam? Spędziłem przy tej gierce pół godziny. Pewnie jakbym nie bawił się w zrzuty to i skończył bym ją (zrobiłem 7 z 9 poziomów). Można pobrać, pyknąć parę razy, czemu nie.

Gra leży tutaj:

http://hunoppc.amiga-projects.net/content/awaker

[ ↑ ]
Zabierz mnie na górę!

Recenzja książki „AmigaOS 4 na co dzień”.

Książka zapowiadana początkiem lutego, miała okazać się w kwietniu. Pisałem o tym tutaj AmigaOS 4 na co dzień – książka, przy okazji dziwiąc się – moim zdaniem zbyt nieśmiałej – reklamie, zrzucając to na pewnie zbyt odległy termin wydania by prowadzić właściwą kampanię promocyjną.
Wydana z lekkim poślizgiem – wersja angielska – 22 maja, polska – 20 maja (mniej więcej, opierając się na informacjach o wysyłce), niestety takiej promocji nie doczekała się. Przekonałem się o tym szukając – przed napisaniem własnej recenzji – opinii innych. Mam nadzieję że to się zmieni, ale „na dziś” – książka jest prawie nieobecna w Google.

Zanim odniosę się do treści, chcę napisać jak doszło do tego że ta książka powstała. Bo to jest ciekawe. Krzysztof Radzikowski w mojej świadomości pojawił się niedawno, od czasu prowadzenia podkastów, gdy tymczasem to stary amigowiec. Bezpośrednim impulsem do napisania książki był zakup komputera AmigaOne X5000 przez Krzysztofa. Komputera który dostarczany jest bez podręcznika użytkownika.
Dlaczego tak się dzieje? Książeczka poruszająca aspekty instalacji systemu była dodawana w wersji drukowanej do AmigaOS 4.1. Dedykowaną broszurkę miała AmigaOne X1000. Dlaczego z tego zrezygnowano?
To pytanie padło w wywiadzie z Dickinsonem na party w Irlandii tego roku, i odpowiedź była tyleż zaskakująca co logiczna. A-Eon dostarcza dokumentację (Technical Reference Manual) ponieważ jest producentem płyty głównej. Ale podręcznik do komputera powinien dostarczać jego producent – ten kto komputer składa i sprzedaje.
Krzysztof miał mocno rozbudowaną Amigę 2000 i Pegasosa, i to właśnie jego miała zastąpić X5000. Najmocniejszy i najbardziej nowoczesny model linii AmigaOne. Komputer który kosztuje takie pieniądze powinien umożliwiać współczesne korzystanie z niego, w tym internetu, i z tą szczerą nieświadomością i zapałem Krzysztof zabrał się do pisania podręcznika użytkownika. W myśl zasady że skoro nie ma takiego to trzeba go napisać.
Początkowy zamiar rozrósł się. Uczciwie podchodząc do sprawy, autor używał X5000 jako podstawowego komputera przez około miesiąc w tym czasie stawiając – jemu i sobie – wszelkie możliwe wyzwania, i chcąc wycisnąć ile się da. Doświadczenia przelewał w edytor tekstu, testował i pisał non stop. Było w tym trochę szaleństwa, i prawdziwej pasji, jak u natchnionych malarzy ikon.

Czy dał radę? Czy komputer sprostał jego oczekiwaniom? Czy książka warta jest zakupu, dla swej wartości a nie dla „wsparcia”? Z recenzją postanowiłem wstrzymać się do dnia gdy będę trzymał w ręku egzemplarz wydany drukiem, bo to jest ostateczna forma dzieła. No i nadszedł ten dzień.

7 sierpnia w pancernej kopercie (każdy egzemplarz owinięty w papier, całość folią bąbelkową) otrzymałem dwa egzemplarze. W tym miejscu dziękuję Adamowi Zalepie, książka swoje kosztuje i nie wiem kiedy bym sobie sprawił taki prezent.

Podręcznik robi dobre wrażenie – jest gruby (blisko 500 stron), oprawa jest solidna (twarda), książka jest szyta. Format (rozmiar) również jest dobry – czuć w ręku.

Oczywiście pierwsze co to musiałem w środku poniuchać świeży papier, też tak macie? :)

Omówienie zawartości

Po nakreśleniu okoliczności powstania książki, i nasyceniu prezentem od wydawcy (a papier zwiększa doznania, nie ma porównania z PDF), czas odnieść się do zawartości.

Na początek trzeba podkreślić, że tytuł może być mylący – „AmigaOS 4 na codzień” nie oznacza, że książka jest podręcznikiem tego systemu. Jest podręcznikiem użytkowania komputera z tym systemem. To nie to samo.

Tak więc nie znajdziemy tu opisów podstaw Workbencha i AmigaDOS-a, czy podstawy wykonywania różnych prozaicznych czynności. Początek podręcznika to informacje o zarejestrowaniu się na stronach producenta i dostawcy oprogramowania, pobrania pliku ISO z systemem, opis AmiDocka, krótkie przypomnienie roli poszczególnych katalogów (co do czego). Ta część to pierwsze dwa rozdziały, nieco ponad 30 stron. Informacje raczej dla osób które nie miały styczności z OS4, ale nie z Amigą czy AmigaOS wogóle. Czy to oznacza że pozostali mają trudniej? Nie, wynika to ze współczesnego podejścia. Po co opisywać korzystanie z lha w linii poleceń, skoro jest program w którym można rozpakować archiwum dwuklikiem.

Kolejne rozdziały to opis instalacji systemu, dodatkowych programów Extras i pakietu Enhancer. Warte uwagi jest podejmowanie przez autora rzadko omawianych tematów – migracji danych ze starego komputera, czy podłączania dodatkowych dysków (a jest to wyzwanie przy tylko dwóch portach SATA) oraz korzystania z dysków z systemem plików SFS (ich obsługa nie znajduje się obecnie domyślnie w OS dostarczanym z X5000).

Pokazano aktualizację oprogramowania, w tym składników które lokują się w ramdysku i trzeba ręcznie je przenieść. Przy instalacji Odyssey – kolejne perełki, czyli jak ustawić w tooltypach archiwizera UnArc by ściągane pliki lądowały do ramdysku.
Następna część książki to omówienie pakietów Extras i Enhancer. To ważne treści, ponieważ są to podstawowe programy i ulepszenia dla systemu. To z nimi będziemy mieć styczność codziennie. Oddzielnie opisano programy z AMIStore (pakiet zTools, SketchBlock) przy okazji objaśniając sposób korzystania ze sklepiku.

Jesteśmy w połowie książki. Mamy zainstalowany system i podstawowe oprogramowanie, w tym komercyjne. Czas na „mięsko”.

Rozdział „Narzędzia dodatkowe” to przedstawienie AmiCygnixa – ważnego programu dającego dostęp do niektórych programów uniksowych, oraz RunInUAE – który jest niezbędnym emulatorem dla korzystania z dorobku Amigi. Jeszcze tylko sprawa obsługi grafiki 3D (sterowniki) i już możemy zanurzyć się w internecie.

„Internet i sieć” to przegląd przeglądarek ;) Pokazanie korzystania z RSS, podkastów, Twittera, Facebooka. Dalej – YouTube, komunikatory. Nowatorskie jest pokazanie korzystania z usług w chmurze, obsługa dysków sieciowych, wirtualny pulpit (z użyciem „maliny”). Słowem – widać że autor nie szedł po najmniejszej linii oporu, a szukał nowatorskich rozwiązań.

Kolejny rozdział to „Multimedia”. Odtwarzacze były wspominane wcześniej, w tym fragmencie książki skupiono się na odtwarzaniu filmów oraz obsłudze stareńkich formatów amigowych typu anim i mod.

Dalej mamy integrację z telefonem, czyli zaprzęgniecie do pomocy (obsługa „chmury”) smartfona z iOS. Omówienie multimediów kończy temat schyłkowych formatów, które jednak ciągle są wykorzystywane, czyli DVD i AudioCD.

Kolejny dział, dla mnie wyjątkowy, to „Biuro”. Pokazano takie rzeczy jak instalacja wirtualnej drukarki w „chmurze”, i jak na jedno zadanie – drukowaniu w ogóle poświęcono proporcjonalnie dużo miejsca (16 stron). Następnie opisano procesory tekstu Final Writer i Amiga Writer oraz arkusz kalkulacyjny Ignition. A dla AmiCygnixa – AbiWorda, Gnumerica i Gimpa. Oczywiście nie są to instrukcje obsługi, ale instalacji i przygotowania do pracy.

Niespodzianką jest sekcja „Pakiety biurowe online” gdzie można zobaczyć że da się korzystać z rozwiązań firm Microsoft i Google. Jest ona wstępem do kolejnego rozdziału „Produktywność”, który jest śmietanką opracowania.
Z niego dowiemy się jak online rozwiązać sprawy zarządzania czasem (notatki, listy, kalendarz). Jak „produktywność” to programy do tworzenia. Nie mogło więc zabraknąć ImageFX (grafika), Amifig i Sodipodi (grafika wektorowa), Blender (grafika 3D). Książka w tym miejscu nabiera tempa i żal, że wszystko teraz leci nieco skrótowo. Programy do obróbki audio, edycja wideo. No i oczywiście prezentacje z użyciem Hollywood.

Jeszcze tylko lokalizacja systemu – w tym podanie przepisu jak zrobić żeby mieć w anglojęzycznym AmigaOS obsługę polskich znaków diakrytycznych (ten trik podsunął Norbert z PPA).
I że co, że już koniec? Jak to, przecież dopiero… niecałe 500 stron. Tak zleciało.

Czas odnieść się do książki i ocenić.

Minusy

Najpierw wady. Tak się składa że miałem wgląd w ilustracje do tekstu, i wiele z nich w książce nie znalazło się. Na pewno decyzje były trudne. Wyrzucono wiele ekranów instalacyjnych z instalacji wieloetapowych – i to jestem w stanie zrozumieć, inaczej książka byłaby jak blog Epsilona, choć i tak ilustracji jest bardzo dużo. Praktycznie dwie na stronę to norma. Natomiast czemu wypadły inne – typu ekrany programów pokazujących funkcje, czy np. te z dyktafonem iPhona? Nie mam pojęcia, może był limit książki typu 500 stron. Tylko czemu ona tak świeci pustkami?
I tu druga sprawa, kontrowersyjna. Ja nie znam książek wydawnictwa A2, ale spotkałem się z zarzutami o zbyt dużej ilości pustego miejsca w nich. Coś w tym jest. Książka jest tak pomyślana że „oddycha”, ma dużo przestrzeni, nie jest nic nadziubdziane, przyjemnie przewraca się kartki, jest przejrzyście i czytelnie. No ale jest i tak że np. jeden obrazek na stronie i zero tekstu.

To są jednak refleksje, bo mając książkę w ręku ogólnie wrażenie jest pozytywne, jedyne czego można żałować że nie jest w kolorze, ale to podniosłoby cenę 2-3 razy.

Pewien dyskomfort dotyczy jakości papieru czy raczej druku. Zdjęcia niekiedy sprawiają wrażenie mdłych. Przy tym typie książki (dużo ilustracji pokazujących szczegóły menu)  jest to istotny mankament. O co chodzi widać choćby na stronach 344-345.

Tak że niektóre obrazki pełnią jedynie rolę poglądową, bądź uważna ich analiza możliwa jest tylko w słoneczne dni (ewentualnie z lupą). Moim zdaniem każdy nabywca wersji papierowej (koszt 70 zł) powinien dostać e-booka nieodpłatnie. Sam zaś e-book mógłby być tańszy o 10 zł (35 zł zamiast 45 zł). Z pewnością pozytywnie przeniosłoby się to na sprzedaż. Zwłaszcza wśród osób nie posiadających sprzętu, a jedynie ciekawych tematu rozwoju Amigi nowej generacji,  bądź niezdecydowanych co do wejścia w zakup komputera.

Dosyć istotną wadą książki dla mnie jest nieporuszenie wielu kwestii. Nie wiem czy zauważyliście ale praktycznie nie ma tu gier. Bardzo naciskałem Krzysztofa żeby zmógł się na tom drugi, ale był nieugięty. A co w nim chciałbym zobaczyć? Na początku opisy jak uruchamiać ulubione programy ze starej Amigi. Lightwave, ArtEffect, TVPaint i t.d. – to co ludzie lubią i znają.
Potem gry, ale nie chodzi mi o emulację RunInUAE i skupienie się na „pięćsetce” (zresztą o RunInUAE jest już w dwóch książkach radzika) tylko o sposoby na zmuszenie do uruchomienia niektórych gier. Potem byłyby opisy emulacji konkretnych platform: od 8 bit (Atari, C64), SNES, PSX. Dalej byłoby już o nowych natywnych tytułach i współczesnych grach SDL. Potem o kreatywnym wykorzystaniu współczesnych programów – czyli rozwinięcie działu „Produktywność” z pierwszego tomu, ale jakby krok wstecz. Czyli trackery, pikselart, i in., robienie tego co robiło się na starej „amisi” ale szybciej i nowocześniejszymi narzędziami. Na koniec byłoby o programowaniu – jak postawić i skonfigurować środowisko pracy zarówno od strony AmigaOS jak i na PC (ten oczywiście z myślą o pisaniu programów amigowych).
Czyli chronologicznie, od nostalgię, poprzez zabawę, do pracy. Chciałbym żeby było to coś więcej jak metryczki programów takie jak Extras w tomie pierwszym. Ta książka nie wymagałaby tylu zrzutów ekranu (instalacja i konfiguracja to zjadła sporo objętości w pierwszym tomie). To byłoby bardziej treściwe. Chodzi o to żeby poza zrzutem pokazać komuś jak zrobić moduł, napisać hello. Bez przesady w drugą stronę oczywiście, to nie mogą być książki w książce. No ale jak już wiemy, tom drugi nie powstanie.

Książka i tak wyszła bardzo obszerna, i z pewnością dostarczy lektury na wiele dni.

Plusy

A co z pozytywnych rzeczy? Przede wszystkim sam fakt powstania tej książki. AmigaOS 4 funkcjonuje już kilkanaście lat i nikt na świecie tego nie zrobił. Były różne drobne opracowania, ale takiej książki – nie było. I pewnie nieprędko – jeśli wogóle – powstanie. W tym kontekście dziwi brak jakiegokolwiek wsparcia ze strony takich firm jak Hyperion czy A-Eon – przecież to takie podręczniki napędzają bądź pozwalają utrzymać klientów, pokazując im praktyczne zastosowanie oferowanych komputerów i systemu. Dla mnie niepojęte.

Dużym plusem jest pokazanie rzeczy nieopisywanych wcześniej. Własnych odkryć, rozwiązań problemów, praktycznych wskazówek. Jest instalacja Final Writera – to jest pokazane jak zrobić to z dyskietek wirtualnych, jak zmusić do współpracy z czcionkami TTF. Co kawałek cenna, praktyczna wiedza. Autor do końca nanosił poprawki, chciał żeby ta książka była świeża. Tak było w każdym aspekcie, przykładowo działanie RunInUAE pokazano na grze Tanks Furry.

Ważnym wyróżnikiem jest nowoczesne podejście do korzystania z Amigi w oparciu o technologie „chmury”. Wielka szkoda, że pewnie niektóre rzeczy w kontekście ogólnie słabej obsługi nowych technologii internetowych pod AmigaOS (przeglądarka) może zdezaktualizować się (od napisania minęło już pół roku). Niemniej pokazanie kreatywnego myślenia, wytrwałości w szukaniu rozwiązań, nowoczesnego sposobu korzystania z komputera – jest bardzo cenne, godne naśladowania i poznania.

Podsumowanie

Cała ta książka jest, i długo będzie, ważnym punktem odniesienia. Można dyskutować o wyższości mediów elektronicznych (strony, blogi, fora) nad tradycyjnymi (czasopisma, książki). Ale to właśnie książka jest tym uporządkowanym zbiorem wiedzy.

Brawa dla autora za podjęcie obszernego tematu, brawa dla wydawcy na zdecydowanie się na publikację tak niszowej literatury.

„AmigaOS 4 na codzień” to na pewno ważna lektura. Nie tylko dla fanów Amigi NG, bo dla nich to kompendium. Także dla reszty amigowców – pokazuje jak rozwija się współczesna Amiga, co dziś prezentuje sobą AmigaOne i AmigaOS 4.

[ ↑ ]
Zabierz mnie na górę!