AmigaOS 4.1 Final Edition – cz. 1

Wprowadzenie

Przy okazji opracowywania sterowników do Cyrusa pojawiła się plotka, że powstanie zbiorcze update w postaci bootowalnej płytki CD, która to płytka będzie uniwersalna dla wszystkich amig „nowej generacji” włączając w to Cyrusa. Niestety tak się nie stało, zamiast tego wyszła wersja systemu o oznaczeniu jak w tytule.

Jest to nie tyle „Final Edition” co „Final Update”. Idea to stworzenie instalki AmigaOS kumulatywnej, zawierającej łatki wypuszczone przez lata od powstania systemu. To coś jak – przymierzając do światka PC – płytka Windows XP SP 3.

Tak się dziwnym trafem złożyło że wydanie systemu ogłoszono mniej więcej w czasie gdy powstał WinUAE w wersji 3.0.0 (emulator amigi na PC) . Oczywiście płytę „zamknięto” i oddano do tłoczenia w październiku, a wspomniany WinUAE ukazał się w grudniu, niemniej twierdzę że Hyperion miał „cynk” i choć raz zadziałał sprytnie rynkowo. Na czym polega spryt tego zagrania? Na tym że większość zainteresowanych Amigą używa emulacji, i wydanie systemu w najnowszej wersji w momencie gdy WinUAE zaczął obsługiwać PPC to był strzał w 10-tkę. Dokładając do tego niską cenę w przedpłacie (125 zł to 1/3 kwoty jaką do tej pory trzeba było wykładać) – nie da się nie zauważyć gdzie leży grupa docelowa.

Potwierdzeniem moich spekulacji są dane od właściciela sklepu RetroAmi, który na forum PPA podał rozłożenie zamówień w pierwszym rzucie. Ponieważ system jest tłoczony oddzielnie dla różnych „platform” zestawienie to wiele mówi.

Zestawienie na dzień 24 grudzień (data oficjalnego zakończenia przedpłat):

A1200/3000/4000 – 76
AmigaOne XE, SE and MicroA1 – 5
Sam 440 – 3
Sam 460 – 2
Amiga X1000 – 3
Pegasos 2 – 7

Oznacza to że 3/4 nabywców to właściciele starych Amig z PPC i użytkownicy emulatora. A to oznacza że aktywnych użytkowników AmigaOS 4.x posiadających nowsze komputery (słynne, dawne określenie „czerwoni”) to na dziś niewiele ponad 20 osób w Polsce. Mało, ale te liczby nie są dla mnie zaskoczeniem.

Nadziejo – przybywaj

Jak wielokrotnie w przeszłości pisałem mam problem z komputerem i po nowej wersji systemu obiecywałem sobie dużo. Zakupu dokonałem we wspomnianym RetroAmi. Tu chcę podkreślić że właściciel jest czujny, czyli nie miałem problemu ze zmianą płatności  w trakcie zamówienia (e-maile są chyba monitorowane co kilka godzin), jak również sama wysyłka była bardzo szybka.

Poniżej pudełka „starej” i „nowej” wersji AmigaOS 4.1

DSCF1173

A co w środku?

DSCF1172

DSCF1176

Jak widać opakowanie to zwykłe pudełko na DVD ale to nie jest dla mnie wada (zajmuje mniej miejsca jak poprzednie). Wadą natomiast jest brak drukowanego podręcznika (był  w poprzedniej wersji). Dołączona broszurka (w zasadzie zgięta na pół kartka) z lakonicznym opisem instalacji i numerem seryjnym z tyłu okładki to skromnie. Jeśli robiono oszczędności można było dać plik PDF na płytę. Staje się jasna rola dołączonej naklejki – przylepić na komputer i w razie potrzeby korzystać z wydrukowanego na niej adresu strony o AmigaOS ;-)

Co do płyty – jak widać jest tłoczona. Zawartość to 536 MB (z czego część to powtarzające się pliki do wersji „live”). Przejrzałem z grubsza zawartość na PC, zarejestrowałem system na stronie Hyperionu i można powiedzieć że byłem gotowy do instalacji.

Świeży zdrój w stajnie Augiasza

Miałem zamiar sformatować dysk i zrobić wszystko od zera, mając nadzieję że tym razem będzie inaczej. Obawiałem się że podczas instalacji system coś sobie poznajduje na innych partycjach, dowiąże, i znów będę miał jakieś kłopoty trudne do zlokalizowania.Instalacja nie rozpoczęła się od zabezpieczenia plików (pendrive). Oceniłem zawartość partycji na mało wartościową (potem okazało się to błędem, np. mój ulubiony programik SysMon został usunięty z serwerów).

Przestawiłem opcje bootowania w U-boocie na CD i puściłem. Podczas instalacji usunąłem wszystkie partycje i utworzyłem jedną 20 GB na której zainstalowałem system.

Nie obyło się bez kłopotów – po restarcie nie mogłem zabootować dysku. Okazało się że nie tylko zapomniałem o dodaniu SLB ale po instalacji systemu ta jedyna partycja nie została nawet ustawiona jako bootująca.

Ponieważ miałem dłuższą przerwę i pamiętam jak miałem ostatnio a nie jak na początku – była to dobra sytuacja, bo mogłem poczuć się jak świeżak z określonymi oczekiwaniami a z drugiej strony nie było problemów które kiedyś bym nie rozwiązywał po instalacji. Stąd włączyłem krytyczne spojrzenie na instalację i tak:

+ nowy ekran startowy

WP_000234

Zmiana nieznaczna, ale wg mnie teraz wygląda naprawdę świetnie, zdjęcie z komórki nie oddaje tego. Skromnie i ze smakiem.

żadnych zmian w instalatorze

Nie wiem czy tylko ja tak mam (wątpię) ale ustawienia lokalizacji (język, region, klawiatura) w trakcie instalacji nie mają znaczenia, podobnie ustawień monitora (rozdzielczość); strata czasu bo i tak po skończonej instalacji trzeba to ustawiać jeszcze raz.

Tak samo nie rozumiem dostępnego przykładowego podziału dysku na partycje (dostępny pod PPM w Media Tool Box)

Znów się dowiedziałem że mój dysk 160 GB jest za mały

WP_000243

a mimo to trzeba utworzyć automatycznie partycję SWAP 10 GB

WP_000244

To jest dla mnie bezsensowne, czy naprawdę tak trudno to dopracować?

Wybrałem własne ustawienie nie tworząc partycji SWAP tylko jedną 20 GB z ustawieniami domyślnymi, zostawiając „miodzenie” na później.

Bardzo polecam przestawienie domyślnego systemu plików (jest nim FFS 3) na SFS/02, bardzo to rzutuje na prędkość działania a po instalacji zmiana systemu plików bez utraty partycji nie jest możliwa.

porzucenie nowego systemu plików JXFS

Informacja o tym jest już na etapie instalacji, możliwy jest tylko odczyt takich partycji.

WP_000235

To nie jest dobra wiadomość, ale skoro przez kilka lat nie powstały narzędzia do odzysku danych z takiej partycji – mogę to zrozumieć.

+ szybka instalacja

U mnie proces kopiowania plików i instalowania systemu zajął mniej jak 5 minut. System bez żadnych dodatków zmieścił się poniżej 256 MB na dysku.

Tak wygląda ekran Workbencha tuż po pierwszym uruchomieniu:

WP_000240

Procedura instalacji systemu nie zmieniła się od czasu poprzedniej wersji i była opisana dokładnie przeze mnie ( -1-, -2- i -3- )

Czas na konfigurację i poznawanie nowości.

Garść sucharów i herbaty łyk

Konfigurację zacząłem od ustawienia rozdzielczości, skonfigurowania internetu i ustawienia dźwięku (domyślnie jest wyciszony).

Katalog Extras jest stary. Nie znajduję logicznego wytłumaczenia:

WP_000241

Niektóre programy z poprzedniej edycji AmigaOS są w tych samych wersjach, czyli sprzed 2011 roku! Czad ;-]

Oczywiście zawsze można się wytłumaczyć – a to że nie było nowszej wersji IBrowse, a to że nowy OWB niekoszerny i tak dalej. Pozostaje jednak pytanie – system dla użytkowników czy użytkownicy dla systemu? Bo taki Extras to kpina.

Plusy to samo wydłużenie listy z 13 do 23 pozycji:

+ „pod ręką” są teraz: 20th Anniversary Bonus Pack, MediaCube Workbench Backgrounds (upiększanie blatu) oraz Classic 68k Cinemaware Titles i RunInUAE (emulacja)

+ nowości (nie było ich w aktualkach) to PCI Catweasel Drivers, Filer, Ranger, Remote Desktop Connection i Timi

Pytanie co z tej listy 23 pozycji jest faktycznie dobre i warte zainstalowania? Dla mnie tylko IBrowse, po to by ściągnąć to czego używam.

Aktualizacje czas zapuścić

Tu nie spodziewałem się wiele bo system jest nowy. Najpierw aktualizacja AmiUpdate z 2.35 na 2.37.

Po załadowaniu listy dla programów „third party”, do ściągnięcia łatek dla systemu wymagane jest zalogowanie się – trzeba podać takie same dane jak na stronie Hyperionu

WP_000249

W sumie znalazło tyle:

WP_000250

Jak widać łatki mało znaczące.

Niestety na tym etapie instalacyjno-poinstalacyjnym pojawił się u mnie dyskomfort. Brak dowiązań (skojarzeń rozszerzeń) plików. Już zdążyłem zapomnieć że to było konieczne, podobnie jak dogrywanie lokalizacji do menu kontekstowego (autorem obu usprawniaczy był Szaman z Execa). Czy teraz mnie to czeka?

O dopieszczaniu systemu i nowościach w następnej części.

 

 

2 myśli na temat “AmigaOS 4.1 Final Edition – cz. 1”

  1. Nie bardzo, na „głównej” na tym blogu w ostatnim wpisie podałem więcej informacji.
    Nic się nie zmieniło, jest i nie jest. Odpalić, przetestować jakiś niewielki program mogę, ale już komfortowo korzystać nie. Przykładowo kilka otwartych zakładek w przeglądarce Odyssey i zamrożenie systemu. Dziś udało mi się „dobić” do 523 MB zajętości RAM. Ciężko powiedzieć co jest nie tak, chimeryczny sprzęt, pech i tyle.
    Raz na jakiś czas coś wrzucę, niestety nie będzie to na takim poziomie działanie jakbym chciał.
    System jak najbardziej polecam, jak sięgnę wstecz do 2009 roku to od tego czasu bardzo wiele w nim usprawniono. Tylko jakoś kalkulatora i zegara boją się dotknąć, takie same są jak na początku, ale może większości się to podoba.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.